Tytuł:
Kuchnia duchów (oryg. The Kitchen Daughter)
Autorka:
Jael McHenry
Wydawnictwo:
Bukowy Las
Stron: 296
Moja ocena: 2 /3
Pierwszą
pozycją z czarodziejskiej paczki była powieść
Jael McHenry „Kuchnia duchów“ (a propos nazwy – polska „Kuchnia duchów“ podoba
mi się znacznie bardziej niż oryginalne „The Kitchen Daughter“, znacznie lepiej
też odzwierciedla atmosferę tej powieści).
Nie
mam w zwyczaju czytania adnotacji przed czytaniem książek – uważam, że kłamią.
Dlatego też rzadko wiem, o czym będzie książka, za czytanie której akurat się
zabieram.
Z tą
było inaczej.
Wiedziałam,
o czym jest.
Chciałam
ją przeczytać.
„Kuchnia
duchów“ to opowieść o Ginnie (I’m a Genie
in a bottle, la la la). Właśnie straciła rodziców, jest zrozpaczona, ale
okazuje to w nieco dziwny sposób… Zresztą, sama jest nietypową osobą. Nie lubi,
gdy się jej dotyka, nie patrzy w oczy rozmówcy, w ogóle unika towarzystwa
innych osób. Czytelnicy, rozeznani w temacie, z pewnością rozpoznają te symptomy.
Zespół Aspergera, bliski krewny autyzmu.
Sama
Ginnie nazywa to inaczej. „Mam osobowość“, twierdzi, nie jakiś tam zespół. Ma
swoje sposoby na „normalność“. Czy to w ogóle ważne, aby nazwać wszystko po
imieniu?
Tak,
jeśli pomoże to w przyznaniu i uświadomieniu problemu. I nie chodzi tu
bynajmniej o Ginnie… Piszę zagadkami, prawda? Ale nie chcę zdradzać wszystkich
szczegółów...
A
więc, skąd w „Kuchni duchów“ znalazły się duchy?
Uciekając
przed tłumem cioć i wujków, Ginnie zaszywa się w kuchni. Tu czuje się pewnie.
Znajduje pisany ręcznie przepis, szybko odszukuje w szafkach potrzebne
składniki i zapach ribollity babci Nonny roznosi się w powietrzu. I….
„W rogu kuchni, na
taborecie obok lodówki, siedzi Nonna. Ma na sobie jaskrawożółty sweter i sprane
dżinsy.
Nonna nie żyje od
dwudziestu lat.
A jednak tu jest. Nosi to,
co nosiła, i wygląda tak, jak wyglądała w 1991 roku.
Z tego żalu mam
halucynacje. Z pewnością.“
Nonna
nie jest tu przez przypadek. Ma coś do przekazania. „Nie pozwól jej…“ – tyle
tylko Ginnie zdoła usłyszeć. O co chodzi? Komu i co Ginnie ma nie pozwolić? Czy
pomogą jej w tym inne duchy?
Kuchnia Ginnie staje
się miejscem dramatycznych wydarzeń. Mimo smakowitych zapachów ich potraw, to,
co duchy mają do powiedzenia, nie zawsze jest łatwe do przyjęcia. Odkrywają
tajemnice, które zostały już „zabrane do grobu“.
„Kuchnia duchów“
nie jest więc bynajmniej jedynie nietypową książką kucharską. Gotowanie jest tu
traktowane jako terapia, most między tym, co wydaje się oczywiste, jawne, i
sferą duchową (nawet jeśli nie ma w niej duchów). Dzięki gotowaniu Ginnie czuje
się „normalna“, nawet wtedy, gdy gotując przywołuje kolejne
duchy…